DLACZEGO NIE LUBIĘ EKSTREMISTÓW?
Rosewood Std, M. Waraxa, 2012 |
Szanowni
Państwo,
W
związku z przyznaniem Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego
Stajudy za rok 2011 trzem osobom: Andzie
Rottenberg, Karolowi
Sienkiewiczowi i Dorocie
Jareckiej,
pragnę stwierdzić, co następuje.
Jako
laureat tejże Nagrody z 1995 roku, mam poważne wątpliwości,
czy przyznawanie jej osobom zajmującym się polityką kulturalną ma
sens.
Politycy
kulturalni zasługują na Nagrodę Polityka Kulturalnego Roku, która
powinna być przyznawana za sukcesy na niwie propagandy. W tym
celu możnaby ustanowić specjalną Nagrodę Państwową.
Mieszanie
polityków z krytykami sztuki wprowadza w błąd opinię publiczną,
która uprawianie propagandy może brać omyłkowo za krytykę
artystyczną, ze szkodą dla tej rzadkiej dziedziny twórczości.
Przy
okazji pragnę stwierdzić, że nie popieram zamykania w klatkach
dzieł Jana Matejki ani dzieł innych artystów – malarzy, poetów,
filozofów, etc. – żyjących i nieżyjących.
Mam
nadzieję, że nikogo więcej nie spotka ten lub inny rodzaj
dyskryminacji ze strony czynników oficjalnych, w tym ze strony
trojga nagrodzonych.
Pozdrawiam,
Jan
Michalski,
Kraków,
10 maja 2012
Powyższy list, zainspirował krystalizację moich, kilku drobnych
wniosków na temat aktualiów w sztuce polskiej.
Postać
Anda
Rottenberg jest to postać, która może wzbudzać respekt. Ale
rzeczywiście zamykanie Matejki w klatce w Berlinie jest dziwnym
pomysłem. Jeśli ktoś był w Berlinie to wie, że akurat
Berlińczycy nie zapomnieli ani o wojnie ani o Żydach. Prof. Halina
Taborska, na jednym ze swoich wykładów pytała retorycznie, czy
upamiętnianie wojny w Berlinie nie przekształciło się w
eskalację winy i czy da się jeszcze spokojnie żyć w takiej
przestrzeni?
Witold Gombrowicz natomiast zobaczył w Berlinie lady Makbet bo
jak trafnie zauważył: 'wszyscy tu ciągle myją ręce'. Poza tym
Berlin to metropolia, może więc pojechać z golasami Żmijewskiego
na nacjonalistyczną północ Niemiec i zobaczyć co z tego wyniknie?
Działania
Andy Rottenberg lubiłam do publikacji subiektywnej acz zdecydowanej – Sztuka w Polsce 1945- 2005. Jej
najświeższe odkrycia artystyczne kończą się mniej więcej w 2004
roku na Bognie Burskiej. Więc odkrywanie zamieniło się na
lobbowanie, ze szkodą dla artystów i dla poziomu sztuki w ogóle. I
nie ma już drapania pazurem, tak jak to było w czasach Gruppy.
Artur
Żmijewski i Biennale berlińskie. Po pierwsze jestem dumna –
zwyczajnie jako Polka – że Polak został kuratorem dosyć ważnego wydarzenie artystycznego. Po drugie jestem
przerażona ekstremizmem jego działań jako twórcy. Domyślam się,
że Biennale Berlińskie jest w Polsce odbierane jako sukces. Poza
Polską już nie koniecznie i oby to nie było związane z myśleniem
życzeniowym, odnoszącym się do "wartości profetycznych", których gawiedź
zwyczajnie nie zauważa, a Artur 44 Żmijewski już dawno przeczuł.
Pewna
idea
Polska
sztuka z perspektywy nie mieszkania w tym kraju wygląda dosyć
ekstremistycznie. Może nie sztuka sama w sobie, ale postaci, które
ją nagłaśniają animują lub współtworzą. Coraz mocniej do
głosu dochodzi pewien rodzaj zajadłości, która objawia się również w innych dziedzinach życia społecznego. Mamy: ekstremizm katolicki
z księdzem Rydzykiem, ekstremizm prawicowy z bratem Kaczyńskim, ekstremizm
rozrywkowy z TVNem, ekstremizm konferansjerski z Grażyną Torbicką
oraz ekstremizm w dziale sztuka z z powiewającym sztandarem lewackującej* Krytyki
Politycznej, która dla mnie jest zjawiskiem tyle niezrozumiałym, co
przerażającym. Nie trudno, nawet przy nikłym poziomie wiedzy z
WOS-u nie zauważyć tu analogii z propagandowym charakterem plakatów
umilających życie w kołchozach. Tyle, że tym razem to
intelektualiści się dobrze bawią, tak jak Francuzi w latach
60-tych.
A i chciałam powiedzieć, że Artur Żmijewski zrobił PR
Krytyce Politycznej na stronie Biennale. Ciekawe dlaczego?
Obietnica
alternatywy dla bełkotu politycznego przekształciła się w
zagarnianie coraz większych obszarów pod uprawę władzy.
Na
szczęście Klub Krytyki Politycznej w Londynie ledwo zipie. Albo już
go nawet zamknęli. Może dlatego, że tu jest więcej klubików, do
których można się zapisać i kółek zainteresowań, w których
można się udzielać.
Najgorszą
cechą ekstremizmu jest to, że głoszone deklaracje tworzą dysonans
poznawczy z intencjami, które jednak najlepiej oceni upływający
czas.
Joanna
Rajkowska zasmuciła mnie, zakopywaniem łożyska pod niemieckim
parlamentem, tak jak zasmuca mnie fakt, że wielogłos intelektualny
w Polsce raczej szybko nie zaistnieje.
Dobrą ilustracją tego wszyskiego może być film L`Amour Fou, 2010, w którym Pierre Berge opowiada historię
swojego związku z YSL a wyprzedaż ich kolekcji sztuki
toczy się w tle. Pierre Berge jako doświadczony strateg rynkowy
zagrał szach– bo po pierwsze był jedyną osobą, która wypowiedziała się w sprawie, nie licząc drobnych
wypowiedzi Betty Catroux i Loulou de la Falise. Mat–
osoba, która mogłaby sprostować jego słowa –YSL–
już nie żyje. Propaganda? Ciekawe dlaczego?
Monika Waraxa, 16/05/2012, Londyn
* to nie jest literówka
Mmm, ciekawy zwarty tekst. pzdr
OdpowiedzUsuńW polskich mediach, pieje z zachwytu nad samą sobą i nad Żmijewskim, Joanna Warsza, która podejrzewa, że w szeregach artystów kryją się prawicowcy. Bo nie wszyscy uczestnicy biennale wypełnili deklarację polityczną ;)
OdpowiedzUsuń