Czy warto gonić króliczka? Tak jeśli jest ze złota.

Charles Saachi przedkłada szkołę życia nad szkołę w szkole. Dlatego program School of Saatchi jest dobrym założeniem. Bo nigdzie się tak dobrze nie uczymy jak w życiu. Jest to odrobinę przewrotne posunięcie, gdyż w Londynie jest więcej szkół artystycznych, niż w jakimkolwiek innym mieście w Europie, jeśli nie na świecie.

Saachi jest jak Midas, artysta, którego dotknie zamienia się w złotą księżniczkę. Wyjątek stanowi Tracey Emin, której smutku egzystencjalnego, nie udało się rozchmurzyć nawet jemu. 

Tracey Emin

Jeff Koons
 
Damien Hirst

Jednak oprócz klubu jego gorących zwolenników (większość z nich incognito), istnieje równie liczne grono sceptyków, którzy oceniają działania Charlesa jako krecią robotę. Zarzucają mu między innymi, że wykupuje wszystkie prace autora na pniu i chowa je w magazynie. Następnie dodaje zdjęcie szczęśliwca w dziale ' nadchodzące wystawy', a potem przychodzi czas na kolejnego, więc poprzedni zostaje przyblokowany.
Nienasycenie, tak bym określiła jego postawę.

Wszyscy, których znam przy ludziach pokpiwają z Charlesa i jego działalności, a w duchu nie wiadomo, co sobie myślą? Zastanawiam się więc, czy wszyscy jesteśmy jego potencjalnymi umizgiwaczami? Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia, jak mówiła moja babcia.

Właściwie School of Saachi wykazuje, że artyści mają w sobie dużo motywacji, żeby realizować zlecenia galerników. Oczywiście to stara praktyka, dlatego już Rafael musiał się liczyć z Cosimo Medicim. Z tą różnicą, że kiedyś nie było internetu, za pomocą którego robi się młodym twórcom wodę z mózgu, wpychając w przekonanie, że kariera jest w zasięgu ich ręki, a sprzedaż ich autorkskich wyrobów jest celem ostatecznym.

Współczesnym problemem człowieka żyjącego w wielkiej metropolii jest przekonanie, że może być w pięciu miejscach jednocześnie i robić dwie kariery naraz. Chcemy mieć wszystko: czas i pieniądze, zdrowie i pracę w korporacji, przyjaciół i pozycję społeczną. Z niczego nie chcemy zrezygnować. Artyści chcą mieć jakościowe przeżycia duchowe i pieniądze, wolność i sukces komercyjny.

Ćmie nie wytłumaczysz, że światło żarowe ją usmaży, a artyście, że sława i pieniądze nie są mu potrzebne.

Artyści z całej Anglii zarówno amatorzy i profesjonaliści, przyjechali na casting do School of Saachi. Każdy z nich mocno zestresowany i przejęty. Formuła tego programu, emitowanego trzy lata temu na Channel 4, oparta jest na popularnych show, gdzie prawdziwe życie i tragedia ludzka, miesza się spójnie z mielonką powierzchowności i banału.

Charles nie pojawia się w czasie trwania programu ani razu, gdyż wstydzi się kamery. Przemawia do nas ustami swojej asystentki.
Na podstawie trudnego wyboru, który staną przed komisją, wybrano sześciu nieznanych artystów. Młodzi twórcy po szkole lub przed. Jakkolwiek 20 letni człowiek ma w sobie dużo uroku, jako twórca ma wiele deficytów. Nawet pomimo tego, że w dzieciństwie mówili o nim 'stary malutki', nie ma jeszcze doświadczeń starego, nie mówiąc o warsztacie.
Najmocniej promuje się artystów do 35 roku życia, ze względu na świeżość spojrzenia. W dobie internetu to chyba jednak nie realne? Świeży może nie, ale zdesperowany tak. A to już jest dobry materiał, do obróbki na potrzeby show i real life również.
Artyści pracowali w grupach, realizując przydzielne zadania z różnym sktukiem. Jak to się mówi: kiedy twórca przejdzie próbę pracy na akord i przełknie subiektywne uwagi komisji, będzie mocny jak dąb lub elastyczny jak trzcina, w zależności jak kto wizualizuje sobie siłę wewnętrzną.

Dla wygranego, wystawa w Ermitażu

Program wygrała młoda, niespełna 20 letnia artystka, która jako jedyna obserwowała rzeczywistość i wyciągnęła wnioski. Pieniek nadziany na ogrodzenie obok przypadkowego bloku mieszkalnego, stał się jej przepustką do kariery.
Wyrżnięcie kawałka ogrodzenia razem z pieńkiem i wstawianie go do galerii, jest dosyć dziwnym pomysłem. Zwłaszcza, że galeria nie jest centrum wszechświata. Jednak w kontekście wielopoziomowych zależności i hierarchii w świecie sztuki in London, wycieczka do pieńka, zupełnie nie wchodziła w grę.

Nie znam osobiście artysty, który odmówił Charlesowi. Każdego komu się to przytrafiło i ma co najmniej dwóch świadków lub nagranie, proszę o kontakt.

Z podziękowaniem dla K. za inspirację.



Monika Waraxa 12.11.13



Komentarze

Popularne posty