Malować!

Telefon się aktualizuje. Wcześniej nie chciał na Wifi, a teraz jakoś tak. Nie rozumiem tego, ale zauważam połączenia między wydarzeniami. Jedna rzecz wpływa na inne i to w różnych aspektach życia. Portret mamy stoi na stole. Patrzy na mnie. Malowałam ją w 2018 roku, skończyłam w sierpniu. Ma na sobie pomarańczową bluzkę i granatowy płaszcz. Na wcześniejszym obrazie, na którym trzyma mnie na rękach, kolor pojawia się tylko jako delikatna, różowa poświata, a tu jest wyraźniejszy. Odzyskiwanie koloru, trwało kilka lat, a może całe życie? Był to bardzo żmudny proces. Jarosław Modzelewski, którego zaprosiłam wtedy do pracowni, opieprzył mnie i zapytał: co ja tu robię i gdzie jest kolor. Co on plecie, pomyślałam. Trochę żałowałam, że go zaprosiłam, głównie dlatego, że jakoś mocno mnie nie chwalił. Ale jednak jako mój były profesor, a teraz starszy kolega po fachu, może miał rację, może coś było na rzeczy.

Odzyskiwanie koloru. Pamiętam, jak malowałam ten portret i jak walczyłam ze sobą, żeby dodać jakiś mocniejszy akcent, kontrast. Bo wszystko było błękitne i nie chciało być inne. Choć mama jako zodiakalny Wodnik lubiła powietrze, czułam, że brakuje jej koloru. Jest też trochę tak, że to malowana osoba "wybiera" kolor, ale często ograniczenie palety, tak jak w moim przypadku wynikało z lęku, żeby się w nim zanurzyć. Może dlatego, że kolor ma bezpośrednie przełożenie na emocje i tak jak one jest ogniem, który trudno okiełznać, a z malowaniem jest tak, że ono robi się samo i nie zawsze wiadomo, dlaczego ten kolor, a nie inny. A portrety to już w ogóle to wymuszają, a właściwie nie one, tylko obecność portretowanego człowieka. 

Moja matka zmarła, kiedy miałam 19 lat. Byłam w klasie maturalnej. Siostry były jeszcze młodsze: 17 i 15. To, co wtedy przeżyliśmy jako rodzina było trudne, niezrozumiałe i bardzo bolesne, ale jeszcze trudniejsza była myśl o tym, że już nigdy nie pogadam z mamą i nie opowiem jej o tym, co przeżywam, ani o tym, co robię. Mama miała swój świat, żyła w pewnym oddaleniu od wszystkiego. Była trochę smutna, ale zawsze bardzo przenikliwa, uczciwa do bólu. Miała w sobie głęboką mądrość. Dziś czuję, że znała mnie jak nikt inny na świecie, jako matka wiedziała i przeczuwała rzeczy, których inni nie zauważali. Czytała „Nie z tej Ziemi”, co mnie jako dziecko totalnie fascynowało. Ewidentnie brała pod uwagę to, że istnieje świat, którego nie widać. Kiedy napisałam swoje pierwsze opowiadanie: „Przygoda wiosenna” i przyszłam, żeby przeczytać jej fragment, stała akurat przy kuchni. Moje słowa ją zatrzymały. Zawiesiła w powietrzu łyżkę, którą miała pomieszać zupę i zapytała: ty to napisałaś? Miałam osiem lat, pamiętam, że pisanie w zeszycie w jedną linię sprawiało mi jeszcze trudność. Jej reakcja uświadomiła mi, że właśnie stało się coś ważnego, ale co? Z dzieciństwa mam niewiele wspomnień, ale to zdarzenie pamiętam bardzo dokładnie, bo mama choć zwykle nieobecna i zatopiona w swoim świecie, wtedy dla mnie "wróciła". Moich obrazów nigdy nie zobaczyła. Jej portrety, które zaczęłam malować kilka lat temu, pozwoliły mi na odnowienie naszej relacji. Nie wiadomo jak to się dzieje, ale dzięki nim, spotkałam się z nią tak, jak nigdy wcześniej. Co jest potwierdzeniem, że malowanie jest jakimś zabiegiem magicznym, który ożywia światy niedostępne dla umysłu. Teraz, również dzięki temu, że maluję mam z nią kontakt i może ona uczestniczyć w tym, co robię, mimo że w tym wymiarze nie ma jej już ponad ćwierć wieku.

Przeczuwałam, że malowanie jest ważne zwłaszcza wtedy, kiedy nie malowałam. Dziś wiem, że te najistotniejsze rzeczy, które robimy, działają na różnych polach, łącząc życie w całość. Wcale nie jest tak, że artysta musi cierpieć i przeżywać samotność. Wręcz przeciwnie, dzięki sztuce może odzyskać siebie. Taka trochę terapia połączona z dramą, szamanizmem, wywoływaniem duchów. Obraz to coś więcej, co istnieje ponad „podoba się” i „nie podoba się” oraz „a ile to kosztuje”. A już na pewno wykracza poza spekulację intelektualną, która prowadzi go donikąd. 

To dzięki mamie, która żyje we mnie i dzięki wszystkim kobietom, które były tu przede mną. To przez nas płynie siła stwórcza. Amen.

Komentarze

Popularne posty