CUL DE SAC/ Moca Non Truth

Oczami obrazu, fot. Monika Waraxa, 2012
  
Wersja 01/ subiektywne spostrzeżenia
Galeria nie ma na razie drzwi, więc trochę ciągnęło po nogach. W trakcie mojego wielogodzinnego zwiedzania, pojawił się tylko jeden widz, co bynajmniej nie dodaje prestiżu temu zdarzeniu. Niska frekwencja może wynikać z braku szyldu czy innego przekierowania. Słaby marketing, więc na dziedzińcu przed galerią hulał jedynie wiatr, rozpierniczając plastikowe butelki i papiery. Choć obiektów było selektywnie mało, nie opiszę ich wszystkich. Mam do tego prawo jako osoba myśląca.  

Sardines, fr. pracy Stuarta Middletona, fot. M. Waraxa, 2012
Fragment pracy Stuarta Middletona skojarzył mi się z puszką sardynek. Może dlatego, że lubię ryby, rybeczki. „Puszka” była częścią zielonego podestu, przytwierdzonego do lewej ściany względem wejścia, ulokowana tuż obok „boskiego rzutnika”. Wewnątrz puszki czarne plamy zanurzone w oleistej cieczy, mogłyby wskazywać na wyciek ropy naftowej. Apokaliptyczne nastroje przełamywał na szczęście jej kształt, który przekierował moje myśli na smak dobrze przyrządzonych fish fingers. Zielona deska wyposażona była w pomniejsze podesty, które razem przypominały makietę architektoniczną hipotetycznego budynku – pomnika ufundowanego przez koncern BP, który jak wiadomo zrobił wiele w dziedzinie natury. W nawiązaniu pojawił się lampion z mrożonego szkła w różowej niszy, zbudowanej pod wymiar. Czy to już wcześniej tu było?

Podest od spodu, fot. M. Waraxa,2012
Rzutnik, fot. M. Waraxa, 2012












Moją uwagę ożywił rzutnik, z okrągłym podajnikiem. Widziałałam podobne w amerykańskich filmach, tylko tam slajdy przelatują dosyć szybko. Po pierwsze, żeby dodać dynamizmu i dramatyzmu, tj. w scenie z Uśmiechu Monalizy, kiedy Julia Roberts ustawia do pionu rozwydrzone uczennice. Po drugie, żeby bardziej wykształcony widz się nie zorientował, że czegoś brakuje. Slajdy Raphaela Hefti pokazywały kształty różnych niepokojących obiektów, np.: bomby. Wykonane techniką non-camera, czyli bezpośrednio na przeźroczu. Kadr projekcji przecinała  "na dwie równe połowy" apla w kolorze chemicznej zieleni i oby to nie był przypadek. Subtelne przeźrocza zagłuszał odrobinę klekot mechanizmu, wprawiającego w ruch karuzelę ze slajdami od godz 12 do 17.30. 

Biała półprzeźroczysta tkanina przyciśnięta do podłogi prostokątną szybą Samary Scott, wyglądała jak plazma– ślad czwartego wymiaru, pojawiający się przy ustach medium uwiecznionego na czarno-białej fotografii z przełomu wieków. A poza tym całość wyglądała trochę niechlujnie, zwłaszcza, że spod materiału prześwitywała szara podłoga. Mało humanitarne. I nie za ładne.

Gobelin Caroline Achaintre zawieszony na ścianie po prawej stronie od wejścia, zbudowany z różnokolorowych łatek, głównie niebieskich 
i czerwonych. Trudno powiedzieć czy coś symbolizują? W każdym razie miło by się na tym leżało. Gobelin został powieszony zdecydowanie za blisko parasola brazylijskiego artysty Alexandra Da Cunha, w którym od razu dostrzegłam bezludną wyspę. Jednak to było oczywiste drogi Watsonie. Ściśnięty układ obu prac przywodził na myśl sardynki. I jeszcze ta apla w kolorze chemicznej zieleni.

Obrazy Jamesa Ivesona i rura, fot. M. Waraxa, 2012
Cztery obrazy Jamsa Ivesona skomponowane w dwa kliny. Dłuższymi bokami przytwierdzone do ściany, tak żeby ich równoległe boki mogły się stykać w formę klina czy też daszku–ka. Obrazy raczej słabe, ale w dzisiejszym świecie sztuki wszystko jest względne. 

Doskonale obojętna forma beżów i żółcieni. Tylko dlaczego jedna para obrazów została powieszona nad rurą, która biegnie wzdłuż tej ściany prawdopodobnie od początku istnienia Monarchii angielskiej? Konstelacja ze szlachetnym wykorzystaniem obrazów przypominała parawan, który tym razem zamiast osłaniać intymne części człowieka, osłaniał intymne części rury. Było to o tyle dziwniejsze, że druga para obrazów nic nie przykrawała i nic nie obejmowała, ale gdyby miała oczy i mózg do przetwarzania obrazu, zobaczyłaby przed sobą dwa okna, otwór drzwiowy, który ujawniał nieład na małym dziedzińcu galeryjnym, drewnianą ławę, grill i zakamarek z różnościami oraz latające śmieci. I tak przez następne dwa tygodnie.

Wielka szyba, fot. M. Waraxa, 2012
A świetlik w suficie, co prawda nie był dołączony do wystawy, ale owalna plama pary wodnej na szybie przywołała nadprogramową wizualizację Wielkiej Szyby Marcela Duchampa. 


W odsłonie 02 kurator wystawy Jessy Wine opowie o co chodziło.
Monika Waraxa, 3/04/2012

Mocha Non Truth
24/03 - 8/03 2012
CUL DE SAC London
65-69 County Street
London
SE1 4AD 

Komentarze

Popularne posty