MODERN EYE MUNCHA
Znalezione w sieci 25/09/12 |
Co to znaczy
nowoczesne oko? Co ono widzi? Do jakiego punktu widzenia nas zabiera?
Do świata post post
czy do świata pełnego nowych koncepcji, żeby w świecie sztuki
działo się bardziej lateralnie. Czy w kontekście obrazów Edwarda
Muncha modern eye nie brzmi jak frazes? Czy bycie "modern" jest rzeczywiście najbardziej wartościowym faktorem
determinujących nasze działania? Niech będzie.
Słaby punkt:
nowoczesność w sztuce kojarzy się z nowatorską formą, użyciem
starego medium w nowy sposób. W czasach przed i powojennych awangard
miało to jeszcze jakiś sens, przynajmniej w znaczeniu formalnym. W
znaczeniu szerszym pogoń za nowoczesną formą, doprowadziła
artystów do nowatorskich rozwiązań na papierze, na płótnie
zostało po staremu, a nawet gorzej.
Ostatnio koleżanka
pokazała mi katalog z 13 dOCUMENTA Kassel, na którym nie
byłam. Jego kuratorka Carolyin
Christov-Bakargiev pozwoliła artystom na wiele, oferując im okazję
do swobodnego przeprowadzenia procesu artystycznego (artistic
research), czyli tego, co artyści robią
na co dzień, a kuratorzy im to szlifują dodając „pojedyncze lub podwójne dobro”
Efekt (tylko z
relacji i z obejrzanego katalogu) był obiecujący.
Ogólnie widoczna większa zawartość prawdy i swobody.
Ciekawa propozycja
Carolyin Christov-Bakargiev, jest jednak nieco wtórna względem
koncepcji Artura Żmijewskiego, który jako artysta i kurator już
dawno „wyprzedził swój czas”, potwierdzając to swoimi
koncepcjami Biennale berlińskiego.
Mamy więc wizję
wariata, wizję wizjonera, wizję człowieka spokojnego, wizję
zauważającą innych ludzi. Wizję nowoczesności w sztuce.
Wizja małych
radości Edwarda Muncha
Artysta mający
problemy z oczami widział rzeczywistość w sposób „błędny”,
co spowodowało, że komponował swoje obrazy w dziwny sposób,
malował poświaty. Większość z nich wygląda jak nie dokończone
szkice, pospiesznie malowane raz, dwa, trzy. Czasami non finito jest
założeniem estetyczno-ideologicznym (Michał Anioł) a czasem jest
przymusem fizjologii widzenia.
Edward Munch miał w
zwyczaju kopiowanie swoich prac, na wypadek zagubienia lub kupienia.
Nie był odosobniony w tej praktyce, wielu XIX wiecznych malarzy tak
robiło.
Jednak w jego
przypadku potrzeba kopiowania połączona z niemożliwością
dokładnego powtórzenia malowanych układów, sprawiła, że kolejne
kopie są raczej wersjami jednego motywu. To ściśle wiąże się z
innym narzędziem do kopiowania – fotografią, wielką
fascynacją Muncha, która rozpoczęła się w 1902 od małego
kodaka.
Oprócz tego, że wykonał niezliczoną ilość autoportretów, jego największą pasją
było fotografowanie swoich obrazów w sali wystawowej. Po pierwsze
zawsze ktoś zasłaniał, a po drugie kopia kopii zapętlała
czasoprzestrzeń.
Dysfunkcja, z którą
zmagał Munch, stała się podstawą jego niepowtarzalnego
przekazu. Nasze dysfunkcje, fiksacje lub dziwne upodobania, czynią
nas wyjątkowymi na tle innych. Dlaczego więc urówniamy się do
kanonu nowoczesności? Dlaczego wpasowujemy się w system?
Z całej wystawy
najbardziej zapada w pamięci sala z Łkającą kobietą,
która stoi pośrodku pokoju. Jest raczej chuda i blada niż gruba i
brązowa. Na twarzy ruda poświata może od podłogi na wysoki
połysk, a może ze smutku czy też z niemocy. Obok niej łóżko. Na
ścianie tapeta w dziwne szlaczki. Kompozycja powtórzona jest
kilkakrotnie. Ale każdy kolejny kadr przesuwa się o sekundę dalej
w narracji, chociaż nie zdradza pointy. Taki ruch w obrazie kojarzy
się ze świętymi kobietami z prac wideo Bila Violi.
Niepokój,
fiksacja i inne problemy.
Problemy
z oczami i gorąca głowa oraz zacięta obserwacja rzeczywistości.
Czyste wariactwo.
Czym
te obrazy różnią się od współczesnych? Malowane są niedbale,
trochę za suchym pędzlem, pewne detale mogłyby być bardziej
dorobione. Pewne tematy są od czapy, pewne są powtarzane
obsesyjnie. Ale zawsze towarzyszy im powód, dla którego malarz
zostaje malarzem. Zaciekawienie światem, a farba jest tylko medium,
które średnio nadaje się do wyścigu z czasem. No i łatwo podlega
procesowi korupcji.
Nieodżałowana królowa niedoskonałości – Peggy Guggenheim (1898 – 1979), która szerszej
publiczności znana jest ze swojego pociągu względem wszystkich
artystów plus weneccy gondolierzy (co jest jednak odrobinę
krzywdzące). Mimo wujka Solomona
Guggenheima (1861 –
1949), który uważał jej kolekcjonerstwo za niedorzeczne i kazał
natychmiast przestać, Peggy niezmiennie podążała ścieżką oświetlaną
chromym światłem swoich szczerych fiksacji i obsesji, które po
czasie okazały się stosunkowo nowatorską postawą.
Co
łączy Edwarda Muncha, kuratorkę 13 dOCUMENTA Kassel i Peggy?
Ciekawe oko, które o głowę wyprzedza oko nowoczesne.
A Krzyku nie
było.
Monika Waraxa, 26/09/12, Londyn
Edvard Munch: The
Modern Eye
28/06-14/10/2012
Tate Modern, London
Komentarze
Prześlij komentarz