Kupa szczęścia
Wczoraj
na fbuku u Romana Dziadkiewicza, znalazłam ciekawe zdjęcie.
Kupa odgrywa ważną rolę w życiu każdego człowieka i psa.
Mój pies, w czasach swojej młodości zajadał krowie kupy, które wyszukiwał jak trufle na pobliskiej łące. Nigdy nie dowiedziałam się dlaczego to robił.
Lama tybetański prowadząc wywiad lekarski, zadaje pacjentowi na samym początku fundamentalne: „A kupa dobrze?”
Największym sukcesem Bogusława Kaczyńskiego po udarze mózgu, co dobitnie stwierdził jego lekarz prowadzący, była kupa, a nie meloman, którego hodował.
O teoriach związanych rodzajem sedesów w poszczególnych krajach europejskich włączając Amerykę, opowiadał swego czasu Slavoj Žižek. Jego opowieść jest jest jak dowcip o Polaku, Niemcu i Rusku. Tyle , że bez Polaka i Ruska i bez pointy:
Film Petera Greenewaya Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek (The Cook the Thief His Wife & Her Lover, 1989) inauguruje bardzo sugestywna scena, w której jeden z bohaterów dość długo i systematycznie nacierany jest gównem przez głównego oprycha. W bliskim kontekście kuchni (kucharz zmywa brązowe mazidło wodą prosto z wiadra bądź szlaucha, nie pamiętam). Scena mąci dosyć mocno sok żołądkowy i można ją jedynie popić sokiem z ogórków.
Promień optymizmu rzucił na ten temat dopiero Marek Raczkowski w rysunku zadedykowanym chłopcu zbierającym psie kupy oraz innym odnoszącym się kupy z flagą.
I
natychmiast mnie zainspirowało (artysta powinien inspirować
innych). Był to jeden z tych momentów, kiedy człowiek staje przed
mieszanką fascynacji i obrzydzenia. Zdjęcie przedstawia Henri de
Toulouse-Lautrec robiącego kupę na plaży.
Kupa odgrywa ważną rolę w życiu każdego człowieka i psa.
Mój pies, w czasach swojej młodości zajadał krowie kupy, które wyszukiwał jak trufle na pobliskiej łące. Nigdy nie dowiedziałam się dlaczego to robił.
Lama tybetański prowadząc wywiad lekarski, zadaje pacjentowi na samym początku fundamentalne: „A kupa dobrze?”
Największym sukcesem Bogusława Kaczyńskiego po udarze mózgu, co dobitnie stwierdził jego lekarz prowadzący, była kupa, a nie meloman, którego hodował.
O teoriach związanych rodzajem sedesów w poszczególnych krajach europejskich włączając Amerykę, opowiadał swego czasu Slavoj Žižek. Jego opowieść jest jest jak dowcip o Polaku, Niemcu i Rusku. Tyle , że bez Polaka i Ruska i bez pointy:
Bo
Niemcy mieli sedesy z półką, Francuzi z dużą dziurą, gdzie kupa
bezpowrotnie wpadała w otchłań zapomnienia, natomiast Amerykanie
zastosowali rozwiązanie semi, czyli drobny uskok, który pozwalał oglądać kupę, ale zanurzoną w wodzie, czyli w pół drogi, między
światami.
Niemcy – bardzo praktyczny i systematyczny naród, Francuzi nie
lubią wspominać czasów rządu w Vichy, a Amerykanie są
połączeniem obu nacji.
Film Petera Greenewaya Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek (The Cook the Thief His Wife & Her Lover, 1989) inauguruje bardzo sugestywna scena, w której jeden z bohaterów dość długo i systematycznie nacierany jest gównem przez głównego oprycha. W bliskim kontekście kuchni (kucharz zmywa brązowe mazidło wodą prosto z wiadra bądź szlaucha, nie pamiętam). Scena mąci dosyć mocno sok żołądkowy i można ją jedynie popić sokiem z ogórków.
Mnie
osobiście, jako córkę strażnika leśnego, zawsze drażniły kupy
w lesie (do tematu odwołuje się Stanisław Anioł w Alternatywy
4, odc.4 – Profesjonaliści, kiedy porównując brązowe
zasłonki Pani Ewy ze swoimi zielonymi mówi: „No jak to teraz
wygląda? Jak gówno w lesie. I ja się na to nie zgadzam”.
Oczywiście
zdarzało mi się robić kupę w lesie, ale zawsze lądowała w
specjalnym dołku (mini latrynce), wyciętej finką w poszyciu leśnym,
więc żaden ślad po kupie nie zostawał.
Wystawianie
kupy na widok publiczny, nie jest w moim stylu, ale rozmowa o niej
może być pouczająca.
W
Polsce temat fekalny zaliczany jest do tematów trudnych, gdyby nie
silna potrzeba odwracania uwagi od kupy, może świat polityki w
Polsce wyglądałby inaczej?
Promień optymizmu rzucił na ten temat dopiero Marek Raczkowski w rysunku zadedykowanym chłopcu zbierającym psie kupy oraz innym odnoszącym się kupy z flagą.
Bo
Polacy tak wstydzą się tego tematu, że nie sprzątają po swoich
psach, co w dowcipny, acz jednoznaczny sposób skomentował Marek
Koterski w Dniu Świra, 2002.
Może
więc trzeba zorganizować ogólnopolskie sympozjum poświęcone
kupie? A wywołane nią pokłady energii i szczęścia, oświetliłyby
kulę ziemską przez około 1,5 minuty.
Kupa
ma również swoje miejsce sztuce za sprawą Piero Manzoniego i jego
Artist's Shit (Merda d'artista, 1961).
Wyprodukował on sześćdziesiąt takich puszeczek z następującym opisem, w kilku wersjach językowych : Gówno Artysty, zaw. 30 g netto, świeżo zachowane, wyprodukowane i zapuszkowane w maju 1961 roku.
Wyprodukował on sześćdziesiąt takich puszeczek z następującym opisem, w kilku wersjach językowych : Gówno Artysty, zaw. 30 g netto, świeżo zachowane, wyprodukowane i zapuszkowane w maju 1961 roku.
Choć
pisząc o Manzonim, mam nieodparte wrażenie 'przeżuwania' tego samego
tematu od nowa, są jednak jeszcze tacy ludzie, których trzeba przed tym
przestrzec. I
nie bójmy się rozmawiać o 'gównie' również w sztuce.
Monika Waraxa 12.12.12
Komentarze
Prześlij komentarz