Kupa szczęścia

Wczoraj na fbuku u Romana Dziadkiewicza, znalazłam ciekawe zdjęcie.
I natychmiast mnie zainspirowało (artysta powinien inspirować innych). Był to jeden z tych momentów, kiedy człowiek staje przed mieszanką fascynacji i obrzydzenia. Zdjęcie przedstawia Henri de Toulouse-Lautrec robiącego kupę na plaży. 
















Kupa odgrywa ważną rolę w życiu każdego człowieka i psa.
Mój pies, w czasach swojej młodości zajadał krowie kupy, które wyszukiwał jak trufle na pobliskiej łące. Nigdy nie dowiedziałam się dlaczego to robił.

Lama tybetański prowadząc wywiad lekarski, zadaje pacjentowi na samym początku fundamentalne: „A kupa dobrze?”
Największym sukcesem Bogusława Kaczyńskiego po udarze mózgu, co dobitnie stwierdził jego lekarz prowadzący, była kupa, a nie meloman, którego hodował.



O teoriach związanych rodzajem sedesów w poszczególnych 
krajach europejskich włączając Amerykę, opowiadał swego czasu Slavoj Žižek. Jego opowieść jest jest jak dowcip o Polaku, Niemcu i Rusku. Tyle , że bez Polaka i Ruska i bez pointy:


Bo Niemcy mieli sedesy z półką, Francuzi z dużą dziurą, gdzie kupa bezpowrotnie wpadała w otchłań zapomnienia, natomiast Amerykanie zastosowali rozwiązanie semi, czyli drobny uskok, który pozwalał oglądać kupę, ale zanurzoną w wodzie, czyli w pół drogi, między światami.
Niemcy – bardzo praktyczny i systematyczny naród, Francuzi nie lubią wspominać czasów rządu w Vichy, a Amerykanie są połączeniem obu nacji.
Graf logiczny






Film Petera Greenewaya Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek (The Cook the Thief His Wife & Her Lover, 1989) inauguruje bardzo sugestywna scena, w której jeden z bohaterów dość długo i systematycznie nacierany jest gównem przez głównego oprycha. W bliskim kontekście kuchni (kucharz zmywa brązowe mazidło wodą prosto z wiadra bądź szlaucha, nie pamiętam). Scena mąci dosyć mocno sok żołądkowy i można ją jedynie popić sokiem z ogórków.

Mnie osobiście, jako córkę strażnika leśnego, zawsze drażniły kupy w lesie (do tematu odwołuje się Stanisław Anioł w Alternatywy 4, odc.4 – Profesjonaliści, kiedy porównując brązowe zasłonki Pani Ewy ze swoimi zielonymi mówi: „No jak to teraz wygląda? Jak gówno w lesie. I ja się na to nie zgadzam”.
Oczywiście zdarzało mi się robić kupę w lesie, ale zawsze lądowała w specjalnym dołku (mini latrynce), wyciętej finką w poszyciu leśnym, więc żaden ślad po kupie nie zostawał.
Wystawianie kupy na widok publiczny, nie jest w moim stylu, ale rozmowa o niej może być pouczająca.

W Polsce temat fekalny zaliczany jest do tematów trudnych, gdyby nie silna potrzeba odwracania uwagi od kupy, może świat polityki w Polsce wyglądałby inaczej?

Promień optymizmu rzucił na ten temat dopiero Marek Raczkowski w rysunku zadedykowanym chłopcu zbierającym psie kupy oraz innym odnoszącym się kupy z flagą.
Bo Polacy tak wstydzą się tego tematu, że nie sprzątają po swoich psach, co w dowcipny, acz jednoznaczny sposób skomentował Marek Koterski w Dniu Świra, 2002.
Może więc trzeba zorganizować ogólnopolskie sympozjum poświęcone kupie? A wywołane nią pokłady energii i szczęścia, oświetliłyby kulę ziemską przez około 1,5 minuty.

Kupa ma również swoje miejsce sztuce za sprawą Piero Manzoniego i jego Artist's Shit (Merda d'artista, 1961).  



Wyprodukował on sześćdziesiąt takich puszeczek z następującym opisem, w kilku wersjach językowych : Gówno Artysty, zaw. 30 g netto, świeżo zachowane, wyprodukowane i zapuszkowane w maju 1961 roku.

Choć pisząc o Manzonim, mam nieodparte wrażenie 'przeżuwania' tego samego tematu od nowa, są jednak jeszcze tacy ludzie, których trzeba przed tym przestrzec. I nie bójmy się rozmawiać o 'gównie' również w sztuce.


Monika Waraxa 12.12.12


Komentarze

Popularne posty